
Kolejny pomysł na mydło pod choinkę i zarazem jedno z moich ostatnich w roku. Co nie oznacza, że ostatnie na blogu w tym roku 😉 Pomarańcze kojarzą mi się ze świętami, cóż taki nr pesel. Potem zaczęliśmy je dekorować wbijanymi goździkami, których zapachu szczerze nie znoszę. Postawiłam na coś innego 🙂

Receptura na około 1,5 kg gotowego mydła:
250g oleju kokosowego (25%)
250g czerwonego oleju palmowego z miąższu (25%)
250g oliwy z wytłoczyn (25%)
250g oleju ryżowego (25%)
300g wody (30%)
140g NaOH (co da przetłuszczenie na poziomie ok. 5%)
20g aromatu pomarańczowego syntetycznego + 40g eterycznego olejku pomarańczowego, tangerynka, mandarynka, blendu cytrusowego
20g miodu naturalnego
pigment perłowy kosmetyczny, użyłam połyskującego złotem Helichrysum
gwiazdki anyżu
suszone rozdrobnione skórki pomarańczy
Olej palmowy, jedna z kontrowersji dzisiejszego świata.
Użyłam nierafinowanego, pochodzącego z kontrolowanych ekologicznych gospodarstw w Ekwadorze. Tyle z etykiety. Czy to prawdziwe informacje, ja tego nie sprawdzę. Jednak cena prawie 19zł za 400ml (ok 350g) wskazuje na duże prawdopodobieństwo. A może na chwyt marketingowy? W każdym bądź razie do mydeł używam w wyjątkowych sytuacjach. Tutaj chodziło mi o barwę, którą można uzyskać też innymi sposobami np. olej marchwiowy, rokitnikowy, pigmenty perłowe.

Robimy ług. Do wody wsypujemy wodorotlenek, mieszamy – nie wdychając oparów. Roztapiamy tłuszcze. Odmierzamy olejki i mieszamy z miodem – dodamy tę miksturę do masy mydlanej (budyniu). Miód podniesie pienistość gotowego mydła. Możecie użyć samego zapachu syntetycznego ok. 20g na tę ilość tłuszczów. Albo tylko olejku eterycznego ok. 30g na kilogram tłuszczów. Kiedy ług i tłuszcze osiągną podobną temperaturę łączymy blendując. Ja poczekałam do okolic 35 stopni. Do gładkiej masy dodajemy olejki z miodem. Jeszcze chwilę blendujemy i mieszamy na przemian – dokładnie rozprowadzając miód i zapach.
Wcześniej na dno formy wysypałam niewielką ilość rozdrobnionej skórki pomarańczowej – dla dekoracji i podkręcenia zapachu. Wylewamy masę mydlaną, stukamy o blat aby pozbyć się ewentualnych bąbelków powietrza. Wygładzamy. Ja na każdą przyszłą kostkę przeznaczyłam jedną gwiazdkę anyżu. Wciskając dosyć głęboko i pilnując aby nie wadziły w krojeniu.

Przeżelowało równomiernie. Nie przykrywałam, ze względu na dodatek miodu – choć przy tak niewielkiej ilości nie powinno być burzliwie. Pokroiłam po około 9 godzinach. Na tyle twarde i jeszcze elastyczne aby dało się uzyskać gładkie kostki i dobrze odbić pieczątkę. Na kartkę papieru wysypałam cienką warstwę miki, obtaczałam w niej suchą pieczątkę, obstukując nadmiar i odciskałam w mydle. Mika bardzo dobrze przytwierdza się do powierzchni, wręcz ciężko ją zmyć. Dlatego nie ma potrzeby niczym smarować pieczątki.
Wszystko zgodnie z planem. Kolor, zapach pomarańczy dominuje, choć i gwiazdki anyżowe też dokładają aromatu. Pod choinkę będzie gotowe 🙂

Na ostatnią chwilę – mydło pomarańczowe z tego co mamy w domu!
Jak długo leżakowało? Wyglada super!
Miesiąc.
Jak to musi pachnieć!
Oj tak 🙂
Mimo, że jeszcze listopad ja już żyję świętami, tymi zapachami, choinką, ozdobami itp.
Bardzo piękny kolor! Przepiękny, ciepły, ciekawe, czy będzie bardzo trwały. Zauważyłam, że marchewkowe z czasem niestety blaknie, a to też beta-karoten, jak w oleju palmowym. Ale na razie – wymiata!
Jaki użyłaś olejek syntetyczny?
Ano właśnie, marchewkowe nie daje rady 😉 Mam jeszcze jakąś jedną kostkę z wykopalisk na czerwonej palmie. Kolor nie zmienił się ani ani, robione bez dodatków. Na pewno sól i kwas cytrynowy mają wpływ na utrzymanie koloru. A być może i jakość oleju? W każdym razie mnie się to nie zdarzyło akurat z tym olejem. Sztuczna pomarańcza z ecoflores 🙂
No tak, ale ja marchewkowe robię na soku z marchewki i na nierafinowanym palmowym, takie dwa w jednym. Mam nadzieję, że Twoje się utrzyma. Do świąt na pewno!