Podczas robienia mydeł bezpieczeństwo jest bardzo ważne. Wodorotlenki są najsilniejszymi zasadami. Mogą powodować oparzenia chemiczne. Gorący tłuszcz wcale nie jest bezpieczniejszy. O potrzebnym sprzęcie poczytajcie tutaj –> Natomiast niezbędne składniki opisałam tu –>
- Najważniejsza zasada – trzeba zachować spokój i wiedzieć co się robi. Jeśli denerwujesz się tak bardzo, że trudno Ci utrzymać naczynia czy mieszadło, proponuję poczekać z robieniem mydła. Może warto znaleźć kogoś doświadczonego aby pierwsze mydło ukręcić razem, pod jego okiem.
- Ubranie ochronne. Warto zadbać o takie, które nie będzie krępowało ruchów a jednocześnie na tyle dopasowane aby bez przerwy nie trzeba było go poprawiać. Niektórym potrzebne są tylko rękawiczki i okulary ochronne, innym dodatkowo fartuch i maska. Chodzi o to aby czuć się komfortowo i być bezpiecznym w razie gdy coś pójdzie nie tak.
- Wentylacja. Podczas otrzymywania roztworu ługu powstają opary – drażniące skórę, oczy, układ oddechowy. Dlatego należy zadbać o przewietrzenie otwierając okno, włączając wyciąg kuchenny a może macie możliwość i warunki do zrobienia mydła na powietrzu – poza domem. Moje marzenie 🙂
- Organizacja. Miejsce pracy powinno być pozbawione zbędnych rzeczy podczas robienia mydła. Durnostojki, kubek z kawą, zagrycha, garnek z zupą – nie ma dla nich miejsca na blacie roboczym czy płycie grzewczej. Zanim cokolwiek zaczniemy mieszać zgromadźmy wszystkie potrzebne rzeczy na blacie – żeby nie biegać po piętrach w poszukiwaniu jakiegoś składnika.
- Domownicy. Dobrze jest mieć spokój od przeszkadzaczy pod postacią dzieci i zwierząt. Konieczne jest natomiast żeby dzieci i zwierzęta nie przebywały w pomieszczeniu podczas robienia ługu ze względu na jego opary. Potem jest już bezpiecznie jeśli chodzi o powietrze ale nadal ryzykownie ze względu na ciekawość. Jaką to smakowitą masę mama wylewa do formy 😉 Jeśli robimy mydło kiedy domownicy są w domu, uprzedźmy ich o tym i poprośmy o spokój 🙂
- Dużo czasu. Zanim nabierzesz wprawy i będziesz w stanie oszacować potrzebny czas, rób mydła tylko wtedy gdy jesteś w stanie poświęcić im co najmniej trzy godziny. Przy mydle potasowym może to być nawet cały dzień. Pośpiech i chaos są równie niebezpieczne jak same żrące substancje. Kiedy robimy mydło nie zajmujemy się niczym innym i skupiamy swoją uwagę tylko na mydle
- Kolejność. Zawsze wsypujemy wodorotlenek do cieczy a ług do tłuszczów – nigdy nie robimy tego na odwrót.
- Przechowywanie. Wszystkie składniki potrzebne do robienia mydła powinny być przechowywane poza zasięgiem dzieci, zwierząt i reszty domowników 😉 Nawet jeśli jest to niewinny miętowy olejek eteryczny. Pojemniki muszą być szczelnie zamknięte, podpisane, łącznie z informacją ostrzegawczą – to robi za nas producent lub sprzedawca ale zdarza się, że przesypujemy czy przelewamy coś do innego pojemnika. Po prostu przenieśmy wtedy etykietę lub opiszmy odręcznie.
- Sprzęt do wszystkiego. Można używać blendera, łopatek, naczyń naprzemiennie do gotowania i do robienia mydła. Na początku zwykle tak jest, choć naczynie na ług polecam mieć osobne. Musimy być pewni, że są doskonale wymoczone w wodzie, wyczyszczone, wyskrobane z resztek mydła i przepłukane octem czy wodą z kwasem cytrynowym.
- Pierwsza pomoc. Trzeba mieć w pogotowiu coś co zneutralizuje silnie zasadowy wodorotlenek do substancji obojętnej i nieszkodliwej. Może to być roztwór kwasu cytrynowego. Najprościej mieć pod ręką butelkę z jakimkolwiek octem.
SZCZEGÓŁY SĄ WAŻNE
- dostęp do bieżącej wody musimy mieć bezwarunkowo – woda to najlepszy rozpuszczalnik czyli “zmywacz” wodorotlenków
- naczynie do robienia ługu wstawiamy do pustego zlewozmywaka – w przypadku pęknięcia silnie zasadowa zawartość po prostu przeczyści nam rury
- ruchy z ługiem ograniczamy do minimum – od zlewu do naczynia z tłuszczami i z powrotem do zlewu gdzie natychmiast naczynie po ługu pozostawiamy pod cienkim strumieniem wody na minutkę
- podczas odważania wodorotlenku pilnujemy jak Cerber aby żaden płatek, żaden granulek nie wymknął się na podłogę czy blat – jeśli tak się stanie łapiemy go w ręcznik papierowy i wyrzucamy razem z papierem do śmietnika
- nigdy nie zostawiamy ługu, gorących tłuszczów, barwników i reszty składników poza kontrolą, nie opuszczamy miejsca pracy jeśli w domu są dzieci i zwierzęta
- unikamy wdychania oparów ługu – nigdy nie nachylamy się nad naczyniem – mieszamy roztwór na tzw. wyciągniętych rękach
- jeśli pochlapiemy odkrytą skórę wodorotlenkiem, ługiem czy świeżym mydłem – najpierw bezwzględnie płuczemy miejsce wodą przez kilka sekund i dopiero wtedy polewamy octem czy roztworem kwasu cytrynowego. Chodzi o to aby skóra była wstępnie oczyszczona z jak największej ilości tych substancji. Reakcja neutralizacji jest bardzo burzliwa i silnie egzotermiczna tzn. że jeśli dopuścimy do niej na skórze podniesiemy tylko temperaturę a to pogłębi oparzenie. Polecam zrobić eksperyment 😉 Do naczynia wstawionego do zlewozmywaka wsypać kilka granulek wodorotlenku i zalać łyżeczką octu – naprawdę nie chcemy mieć tego na skórze
- wszystkie narzędzia i pojemniki już niepotrzebne od razu wkładamy do zlewozmywaka i zalewamy wodą
- nie wkładamy naczyń z resztkami mydła do zmywarki – raz to zrobiłam i skończyło się potężnym wyciekiem piany 😛
- nigdy nie wyciągamy uruchomionego blendera nad powierzchnie masy mydlanej
- bezpiecznie jest wyrzucić śmieci od razu po skończonej produkcji, żeby ręczniki, patyczki itp. zabrudzone świeżym mydłem były poza zasięgiem ciekawskich
- wychlapane na blat mydło zbieramy ręcznikiem papierowym a miejsce zalewamy/przecieramy octem
- formę z mydłem odstawiamy w miejsce niedostępne dla domowników, ponieważ mydła potrafią wyglądać jak smakowite ciacha – dobrze też zostawić kartkę z informacją, że to mydło!
- miejsce zbrodni sprzątamy od razu, jak najszybciej – choć zalane wodą naczynia, w których mieszaliśmy mydło można zostawić w zlewozmywaku np. na noc pod warunkiem, że dzieci i zwierzęta nie mają do niego dostępu
- uwaga na rutynę – jest tak samo niebezpieczna jak chaos czy strach!
Być może dla osoby, która jeszcze nie robiła swojego mydła jest tego dużo i ilość informacji przytłacza. Jednak to stan trwający bardzo krótko, właściwie tylko do chwili ukręcenia pierwszego mydła 🙂