Wyciągi olejowe z ziół.

Opublikowano 3 komentarze

Pamiętacie jak opisywałam maceraty i co się rozpuszcza w wodzie? O tutaj. Zatem teraz czas na wyciągi olejowe. Wyciągi olejowe z ziół.

Co rozpuszcza się w tłuszczach, najważniejsze związki:

  • znacznie mniejsza część substancji czynnych niż w wodzie, to wynika z polarności, dipoli lecz może dajmy sobie na luz,
  • rozpuszczalność tłuszczowa nie zawsze świadczy o tym, że do wodnego medium nie przejdzie nic, zależności chemiczne i fizyczne nie są jednoznaczne, właściwie nie ma tutaj zero jedynkowych rozwiązań
  • karotenoidy – te wszystkie pomarańczowe kwiatostany, owoce i warzywa, znacznie korzystniej wkładać w tłuszcze, dla przypomnienia mamy tu też retinol i ksantofile (np. aksamitka),
  • witaminy A, D, E, K, one też nie ulegają zmydleniu, lub też przekształcają się w trakcie saponifikacji w inne tożsame właściwościami związki;
  • chlorofile – wszystkie zielone części roślin, owoców i warzyw,
  • woski, wiadomo, że wosk pszczeli topimy razem z tłuszczami, rośliny zawsze wytwarzają jakieś ilości wosku, więc wyciąg olejowy też będzie go zawierał,
  • żywice, nie tylko popularne z iglaków ale też z pączków liściowych i kwiatowych, dlatego topolowe pąki wrzucamy w olej, ale tu uwaga żywice rozpuszczają się (choć szczerze mówiąc ja jednak wolę używać słowa topią), też w etanolu i tu uwaga niekoniecznie w spirytusie, przykładowo żywica czereśniowa i innych owocowych drzew topi się łatwo w wódce ok. 40% a propolis (będący też przecież zbiorem różnych żywic z pąków drzew) woli okolice 50-60%,
  • olejki eteryczne – jeżeli chcecie tylko zapach z płatków róży lub kolor i zapach wrotyczu, śmiało róbcie wyciąg olejowy – na pewno kojarzycie metodę perfumiarzy enfleurage,
  • oczywiście tłuszcze a właściwie trójglicerydy – podobne w podobnym, ta zasada jest zawsze prawdziwa,
  • fosfolipidy, są nimi na przykład lecytyny, które również rozpuszczają się w alkoholu, więc nie próbujcie myć łyżki po lecytynie w wodzie, podgrzejcie w oleju albo wrzućcie do słoika z wódką,
  • poliacetyleny, to takie polimery występujące między innymi w uczepie, łopianie,
  • inne substancje, które lubią i tłuszcze i alkohole – kapsaicyna (papryka), kannabinoidy (konopie), hiperycyna (dziurawiec),

Jeśli chciałbyś przybliżyć sobie temat witamin i ich właściwości —> [klik]


Teraz zapomnij na chwilę o tym co wyżej i przyjrzyjmy się pokrzywie. Do tłuszczu pójdą witamina K, A, E, kwasy tłuszczowe, chlorofile, lecytyny, sterole, karotenoidy, ale jeszcze zostają rozpuszczalne w wodzie kumaryny, kwasy organiczne, witamina C, antocyjany, sacharydy, flawonoidy. Co z tymi ostatnimi? Mamy kilka wyjść:

  • robimy dwa wyciągi, olejowy i wodny i oba wprowadzamy w kosmetyk, mydło i krem zawierają obie te fazy
  • wybieramy na czym nam najbardziej zależy, czy na zielonych substancjach okluzyjnych i przeciwutleniaczach, czy też na zapachu i nawilżeniu, robimy jeden konkretny wyciąg albo woda albo olej
  • robimy jeden wyciąg łączony, podobnie jak w moim mydle mniszkowym
  • wspomagamy wyciąg olejowy rozdrobnieniem i spryskaniem alkoholem, by ułatwić przejście substancjom w teorii nierozpuszczalnym w tłuszczach – ważne by to zrozumieć
Zblendowane w oleju kwiatostany mniszka lekarskiego. Fot Mila Wawrzenczyk

Taka breja widoczna na zdjęciu wyżej, to chwilowa pseudoemulsja. Stosowana kiedyś, a zapewne i dziś, do okładów potrzebnych na już. Ucierano świeży surowiec zielarski z olejem lnianym i stosowano od razu po przecedzeniu lub bez filtrowania. Ok, ale jak to się ma do rozpuszczalności poszczególnych związków? Ma się bardzo dobrze, ponieważ rośliny zawierają w swoich tkankach wodę. Jest takie ładne słowo określające jędrność, którą zapewnia woda w komórce, turgor. Ta woda nigdzie nie ucieka, nie paruje, nie zatraca się w tłuszczu. Zostaje w naszym wyciągu olejowym i zawiera w sobie wszystkie substancje czynne w niej rozpuszczalne. Oczywiście działa tylko w przypadku świeżych roślin. Proste prawda? Czy będzie ich tyle samo co przy zgodnej ze sztuką maceracji? Nie, na pewno będzie ich mniej, ale będą. Żeby nie było tak łatwo, a taki wyciąg nadawał się do kremu, trzeba dokładnie przefiltrować. Na tyle dokładnie, by nie zawierał żadnych rozdrobnionych cząstek roślinnych (czystość mikrobiologiczna!). Mydłu nie przeszkadzają niewielkie fragmenty ziół.

Jak widzicie, nie można traktować jednoznacznie wyciągów olejowych z ziół. Oj Mila, bo przecież to bez sensu dawać płatki róży damasceńskiej w olej. Bez sensu, jeśli chcesz z niej wyciągnąć antocyjany albo wrzucisz płatki do oleju mającego swój charakterystyczny zapach ale najwspanialej jeśli chodzi o uzyskanie czegoś pachnącego olejkiem eterycznym a nie masz destylatora do hydrolatów.

Przypominam jeszcze raz sposoby na wyciągi olejowe.

Alkohol – zioła przed dolaniem oleju można zalać alkoholem o odpowiednim stężeniu (te informacje znajdziecie na ogólnodostępnych stronach fitoterapeutów), przykładowo wyka lubi 50% alkohol, więc jeśli rozrobicie spirytus 1:1 z wodą będzie w porządku, alkoholu powinno być 2,5-5% objętości wyciągu, więc na dwulitrowy słoik wypełniony po brzegi wlewamy minimum pięćdziesiątkę, pamiętajcie, że alkohol przyspiesza gęstnienie masy mydlanej, więc należy go potem odparować lub zrobić mydło metodą HP, potasów nie dotyczy a kremom i skórze taka ilość nie zaszkodzi,

Alkohol po raz wtóry – spryskanie alkoholem świeżych ziół ma też zadanie odkażające i tutaj niekoniecznie zadziała tylko 70%, ja stosuje taki tip – myję słoiki przeznaczone do macerowania, odkażam alkoholem, odlewam jego nadmiar ale reszcie nie pozwalam odparować, potem już nie dodaję więcej alkoholu tylko wrzucam sprawdzone i oczyszczone z ewentualnych owadów i uszkodzeń zioła, zostawiam na kilkanaście minut, rozdrabniam – przed lub po zalaniu olejem

Świeże zioła, do których mamy teraz dostęp używamy w proporcjach 1:1 z ciepłym olejem (proporcjach objętościowych, jest wygodniej, max do 60 stopni podgrzanym), możemy robić wielokrotnie stężone wyciągi, czyli odcedzać wsad i zalewać takim wyciągiem ponownie świeże zielsko, jeśli nie chcesz używać alkoholu, ciepły olej jest bezpieczniejszy, bo temperatura unieczynnia mikroorganizmy, doskonale do tego nadaje się zmywarka – wkładamy bezpiecznie zakręcony słoik z zielskiem w oleju między brudne talerze i puszczamy cykl, delikatne kwiatostany nie potrzebują grzania, dodatkowo trzeba wziąć pod uwagę, że wielokrotne podgrzewanie tego samego wyciągu powoduje straty w związkach czynnych

Rozdrobnienie surowca jest podstawą, ja po prostu blenduję, stal nierdzewna nie odejmuje właściwości, a rozdrobnienie pozwala łatwiej odzyskać substancje do wyciągu i zapobiegnie fermentowaniu, którego chcemy uniknąć, często mówi się o ucieraniu świeżego ziela w tłuszczu, a więc voila – blender załatwia wszystko, uwaga – jeśli ostrze blendera stało się czarne świadczy to o użyciu roślin ze związkami siarki i kiepskiej jakości stali, pokrzywa na zdjęciu w słoiku prawym jest prawidłowo przygotowana, surowiec nie może wystawać ponad poziom oleju, jak na zdjęciu lewym

Wybór oleju, łącz podobne z podobnym, oleje karotenoidowe ciemnożółte, pomarańczowe wykorzystaj do mniszka i nagietka a zielonkawe konopny i oliwę do pokrzywy i szałwii, oleje bez zapachu używaj wtedy gdy jest potrzeba wyjęcia z rośliny olejków eterycznych albo zrobienia różowego mydła na kłączu rdestowca, płatki damasceńskiej róży i olej gorczycowy to nie jest dobry pomysł, ile można dodać takiego wyciągu do kosmetyku – jak najwięcej, jeżeli robisz mydło nagietkowe i masz go w oleju słonecznikowym, ułóż recepturę tak, by oleju słonecznikowego było dużo – powyżej 30%, do tego odwar z nagietka a otrzymasz skoncentrowany nagietek myjący! Wyciąg olejowy będzie miał trwałość podobną do trwałości oleju, lniany nie postoi zbyt długo, oliwa latami

Surowiec musi być czysty, bez zmian chorobowych, pleśni i robaków, zbierany w suchy dzień i nie po wczorajszym deszczu, przetwarzany tego samego dnia a słoiki i narzędzia umyte, wyparzone i odkażone

Wszelkie wyciągi nie lubią światła, chlorofilowe w szczególności, takie na olejach nietrwałych, schnących też, nigdy nie trzymamy olejowych wyciągów w świetle, zawsze w ciemności, światło to utlenianie, czyli jełczenie, to fermentacja, to niepożądane życie i rozkład cennych substancji, tak wiem dziurawiec, lecz zdradzę sekret ja robię w ciemności i też mam rubinowo-czerwony 😉

Czas – zostawiam taką berbeluchę na 10-14 dni, tylko wtedy kiedy wyciąg jest mi potrzebny szybko, bo zwykle stoi i stoi aż sobie przypomnę, albo trzeba zrobić miejsce na nowe nastawy

Fermentowane wyciągi olejowe, zdarza się bąblowanie i ożywanie zawartości słoika, jeszcze przed zlaniem, przyczyną jest zwykle brak rozdrobnienia zielska, brak odkażenia i zanieczyszczenia, wystawanie surowca ponad olej, rzadziej brak potrząsania słoikiem. Fermentowane wyciągi olejowe doskonale nadają się do mydła, bo zawierają dodatkowe kwasy organiczne. Zasadowe środowisko przerwie fermentację, więc bez obaw.

Szałwia w oliwie i nagietek w nierafinowanym rzepakowym. Fot. Mila Wawrzenczyk

3 komentarze do “Wyciągi olejowe z ziół.

  1. Witaj Mila, dziękuję za artykuł. Jeżeli chcemy kilkakrotnie zalewać tym samym olejem następne porcje świeżych ziół to lepiej użyć olejów rafinowanych ze względu na dłuższy termin ważności? Czy wyciągi na olejach nierafinowanych trzymamy w lodówce a na olejach rafinowanych w ciemnym miejscu? I trzecie pytanie Jak długo możemy trzymać takie wyciągi ze względu na zawartość fazy wodnej z ziela? Z góry bardzo dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam

  2. Jak zwykle bardzo cenny wpis!
    Mi się czasem zdarza, że wyciąg olejowy zaczyna mieć kwaśny zapach jeszcze przed zlaniem ale bez bąbli itp.. Może to kwestia zbyt długiego czasu przetrzymania surowca w oleju? Zdarzyło mi się tak z wyciągiem nawłoci i ostatnio z sosną.

    1. Dziękuję 🙂 A tak, bez bąbli też się zdarza, ale to też niekoniecznie musi być ferment, szczaw też ma kwaśny zapach i cytrynka i niekoniecznie przetrzymanie w oleju
      😉

Leave a Reply