
Jesień to trudny czas dla skóry. Z jednej strony potrzebuje ochrony przed wiatrem a z drugiej nawilżenia, bo sezon grzewczy rozpoczęty. Moja aktualnie nie chce współpracować ze standardowymi kremami, czyli faza woda emulgator i oleje w zwykłych proporcjach 30 FO/ 70 FW. Ultra nawilżający kremo-żel.
O co chodzi z tym nawilżaniem.
Zwyczajnie, o dostarczenie wody najpierw do przestrzeni międzykomórkowych a stamtąd do komórek. Ok, no ale przecież to proste trzeba używać hydrolatów, emulsji i skóra będzie miała wody pod dostatkiem. Otóż nie będzie miała. Przede wszystkim potrzebne jest dostarczenie humektantów, czyli nawilżaczy, wiążących wodę w skórze. Woda dostarczona i nie związana idzie dalej i dalej aż ją wysikamy. Komórki nie mają szans utrzymać turgoru, to taka ładna nazwa na jędrność. Kiedy zapomnicie podlać roślinę, ona więdnie. To znaczy, że właśnie straciła turgor, a więc prawidłowe nawodnienie komórek. Humektantami są, mocznik do 15%, cukrole – alkohole cukrowe – sorbitol, ksylitol, glicerol (gliceryna), polisacharydy – cukry złożone – zalane wodą tworzą tzw. gluta, przykładowo siemię lniane, porost islandzki, płatki owsiane, kwiatostany malwy, kłącze prawoślazu. Kwas hialuronowy. Estry cukrów i kwasów tłuszczowych – stearynian sacharozy. Gumy – ksantanowa, guar, alginian sodu. Uwaga, wszystkie wymienione humektanty powodują wzrost lepkości kosmetyku, poza mocznikiem i stearynianem sacharozy. Ten akurat nawilża bez klejenia.
Jak utrzymać nawilżenie.
Nawilżenie skóry utrzymują emolienty. Te wszystkie składniki kosmetyków, które spotkacie pod nazwą – zapobiegają TEWL, czyli transepidermalnej utracie wody. Dlatego właśnie rośliny wytwarzają woskowe powłoki a zwierzęta sebum. Najprostszymi emolientami są oleje z dużą zawartością tłuszczowego kwasu oleinowego i dalej stearynowego, palmitynowego oraz woski, lanolina, żywice. Mamy też do dyspozycji nowoczesne emolienty pod różnymi postaciami. Głównie estry gliceryny z kwasami tłuszczowymi – oleinowym, palmitynowym, stearynowym i innymi. Ich zaletą dodatkową jest zwykle to, że dają się wprowadzić do formulacji w fazie wodnej i nie pozostawiają tłustego filmu na skórze. Rozpuszczają się w wodzie tak jak gliceryna. Resplanta, PCA, emulgator Neocare. Zatem masz wybór albo woskujesz lub lanolinujesz skórę, albo też używasz emolientów nie pozostawiających tłustej warstwy. Ja bardzo lubię i lanolinę i woski i masło shea ale niekoniecznie na twarzy.
Receptura na Ultra nawilżający kremo-żel 100g = 100%:
Faza olejowa 16%
7% olej jojoba emolient nietłusty – wosk płynny
7% emulgator GSC – emolient i emulgator
2% emulgator stearynian sacharozy (dodaj do fazy wodnej) – emulgator nawilżający
Faza wodna 84%
68% hydrolat czarna porzeczka lub ulubiony dla Twojej skóry – źródło wody
5% mocznik humektant
5% gliceryna lub glikol – humektant
2,5% emolient PCA – emolient nietłusty
2,5% leucidal MAX – nawilżający konserwant
0,5% kaprylan glicerylu– emolientowy konserwant
0,5 – 0,4% guma guar lub 0,4 – 0,3% guma ksantanowa i 0,1% alginat – żelujące humektanty
Jak zrobić ultra nawilżający kremo-żel.
Do jednej zlewki odważ olej jojoba i emulgator GSC. Podgrzej do roztopienia emulgatora, to jest kilkadziesiąt sekund, nawet nie minuta przy stu gramach kremu. W drugiej zlewce odważ glicerynę i gumy. Widełki w recepturze są po to by można było wybrać gęstość,. Maksymalna ilość gum to 0,5%, więcej już zrobi gęstą galaretę, a stężenie 0,4% bardziej lejącą emulsję. Mieszaj bagietką, łyżeczką do rozprowadzenia. Dodaj wszystkie inne składniki poza hydrolatem i leucidalem. Mieszaj, nie bój się, to wszystko się rozprowadzi. Poza mocznikiem, ten potrzebuje czasu ale absolutnie nie przeszkadza na tym etapie żadna z jego nierozpuszczonych kulek, rozpuści się później.
Kiedy emulgator GSC się roztopi, podgrzej nieco wszystko co masz w drugiej zlewce. Możesz po prostu robić to w kąpieli wodnej lub postawić słoik / zlewkę z gumą i resztą na płycie ceramicznej (max 3 stopień wystarczy). Ciągle mieszając dodaj emulgator z olejem do brejki z gumą, a potem od razu zacznij dodawać hydrolat. Hydrolat nie może być zimny, z lodówki – najlepiej by też był nieco podgrzany – do okolic 35 stopni. Ciągle mieszaj dodając partiami hydrolat. Mogą dziać się różne rzeczy ale uspokój się i dolewaj aż się skończy hydrolat. Jeżeli ręcznie nie uda się uzyskać jednolitej konsystencji, możesz teraz użyć blendera, homogenizatora lub spieniacza do mleka (mniej skuteczny niż blender i homogenizator) ale tylko na góra 5 bzyków. Ponieważ mamy tutaj już emulsję i wszystkie składniki, ryzyko napowietrzenia gum jest nikłe. Gorzej ma się sytuacja jeśli chcesz blendować gumę z fazą wodną, wtedy napowietrzysz a guma zatrzyma w sobie bąble i już ich nie puści. Leucidal dolej do gotowego kremu.
Lepkość.
Uważaj na lepkość. Wiem, że kusi dodanie glutka lnianego albo odwaru z kwiatów malwy. Ja się powstrzymałam. Dlatego, że ta receptura jest na granicy uklejenia skóry a ma się szybko wchłaniać i być pod makijaż i och ach! Lepkość jest w przypadku takich kremo żeli kluczowa. Nie możemy dodać zbyt dużo humektantów lepkich. Przy każdym dotknięciu twarzy będziemy się po prostu kleić, albo nawet te polisacharydy zaczną się niespodziewanie wałkować. Zatem jeśli chcesz jeszcze podbić nawilżenie raczej użyj 10 do 15% mocznika, kosztem hydrolatu. Ze względu na użycie w recepturze standardowego emulgatora GSC, kosmetyk nie jest lepki. Doskonale sprawdzi się też w nawilżeniu i odbudowie suchej skóry dłoni, dla osób pracujących przy komputerze i czytających książki. Wchłania się szybko i pozostawia nie klejącą, aksamitną powłokę.
Jeśli chcesz użyć polisacharydów, musisz zrezygnować z czegoś np. stearynianu sacharozy, gliceryny i użyć mniej o co najmniej połowę gum.
Dodatki fanaberyjne.
Nawilżenie kojarzy mi się z wodą, dlatego wsypałam na pierwszym etapie mieszania gliceryny z gumą odrobinkę miki Myosotis niezapominajki. Jakieś 0,01%. Taki luksus musi też wyglądać. Pachnieć też powinien. Tutaj jedyny zapach wyczuwalny daje hydrolat z czarnej porzeczki. Nieco kwaskowaty i dymny w jednym. Dopełniłam go 0,1% olejku eterycznego z limonki.
Kiedy wreszcie (za drugim razem) udało mi się go zrobić prawidłowo w kąt poszły wszystkie inne kremy nawilżające. Jest świetny. Dzięki za recepturę.
Witam:)) mam pytanie o te bąbelki przy napowietrzeniu fazy wodnej z gumą ksantanową, czy jest to błąd? Czy późnie są przez to problemy z przechowywaniem takiego kosmetyku czy to tylko wizualna skaza?
Pozdrawiam Agnieszka
Agnieszka, powietrze nie jest wskazane, bo to podnosi ryzyko mikrobiologiczne. A jeśli zrobią się bąble, po tygodniu możesz przemieszać i one znikają. Wystarczy nawet delikatnie poruszać rurką od pompki 🙂
Czy można zastąpić leucidal? No nie mam:-(
Innym nawilżającym konserwantem, czyli biofermentem lub pominąć.
Dopiero zrobiłam ale już kocham :* Dziękuję za komponenty i recepturę <3